Spacer z motylem - Małgorzata Pawlak

  • 49,90 zł 47,95 zł
  • szt.
  • Dodaj recenzję:
    • Producent: Purple Book
    • Waga: 0.6 kg
    • Dostępność: Jest
      Czas realizacji: 1 - 2 dni robocze

    Historia opowiedziana przez matkę, to historia prawdziwa i bardzo osobista, z której nic nie ujęto, ani nic do niej nie dodano. To historia porażająca autentycznością. Obnaża drastycznie najskrytsze emocje najbliższych członków rodziny, od momentu wypadku, poprzez pobyt w szpitalu, pogrzeb dziecka oraz uczenie się życia w nowej, trudnej rzeczywistości. Jako matka mierząca się z własnym bólem i pragnąca scalić oraz ocalić szczątki każdego z uczestników tej traumy, przerywam impas, opowiadając krok po kroku, jak strata zmienia człowieka, jakie wyrządza szkody oraz czy da się posklejać ruiny opatrunkiem, znaleźć sens dla swojego życia z rozpierającą tęsknotą i pomimo pokrętnego losu? Czy jest nadzieja, aby przetrwać po stracie?

    Swoją opowieść uzupełniłam „Poradnikiem Po stracie, czyli jak się nie zachowywać i jak się zachować oraz jak skutecznie pomóc rodzicom pogrążonym w żałobie” – mam nadzieję, że razem z moją historią pomoże innym dotkniętym stratą.

    Cena detaliczna: 49,90 zł
    Autor: Małgorzata Pawlak
    Rok wydania: 2023
    Oprawa: miękka
    Liczba stron: 288
    Format: 14.5 x 20.5 cm
    Numer ISBN: 978-83-8310-402-7
    Kod paskowy (EAN): 9788383104027

    Pozostaje zbudować most. Ogromny most ponad stratą.
    I tym mostem się przechadzać...


    O nagłym odejściu, cierpieniu i rozpaczy, o tym jak ciężko znaleźć powód do życia, i o tym jak krok po kroku odnaleźć nadzieję i sens by żyć…
    O tym jak bunt wobec Boga po śmierci dziecka powoli topnieje, a upływający czas i ponowne przymierze z Bogiem - koi poranione serce Matki.

    Strata dziecka w Polsce to nadal temat tabu. Zaprzecza naturalnemu porządkowi świata. Nie istnieje w tym zakresie powszechna edukacja, która przybliżyłaby społeczeństwu, jak nieść pomoc rodzicom, którzy doznali straty dziecka. Temat wydaje się na tyle delikatny i nieoswojony, że rzadko rozmawia się o tym z rodzicami, co gorsza – brak jest odwagi, aby wtargnąć w życie rodziców pogrążonych w bólu, a także brak wiedzy, jak to ewentualnie czynić, aby nikt nie został dodatkowo zraniony. Jak postępować, gdy wśród bliskich nam osób mamy do czynienia z rodzicami po stracie dziecka, aby zaoferować swą pomoc praktycznie, rzetelnie, bez narzucania i bez strachu przed odtrąceniem pomocy? Pomoc osieroconym rodzicom jest bez wątpliwości potrzebna.
    Ta książka to brutalnie szczera i do bólu autentyczna historia która wydarzyła się naprawdę.

    „Książka Spacer z motylem powstała trzy lata po tragicznej i nieoczekiwanej śmierci mojej piętnastoletniej córki Julii, jako wyraz bólu, cierpienia i żałoby rodziny dotkniętej stratą.

    Historia opowiedziana przez matkę, to historia prawdziwa, z której nic nie ujęto, ani nic do niej nie dodano. To historia porażająca autentycznością. Obnaża drastycznie najskrytsze emocje najbliższych członków rodziny, od momentu wypadku, poprzez pobyt w szpitalu, pogrzeb dziecka oraz uczenie się życia w nowej, trudnej rzeczywistości. Jako matka mierząca się z własnym bólem i pragnąca scalić oraz ocalić szczątki każdego z uczestników tej traumy, przerywam impas, opowiadając krok po kroku, jak strata zmienia człowieka, jakie wyrządza szkody oraz czy warto zawalczyć, aby dokończyć własne, rozpoczęte życie? Czy da się posklejać ruiny opatrunkiem, znaleźć sens dla swojego życia z rozpierającą tęsknotą i pomimo pokrętnego losu? Czy jest nadzieja, aby przetrwać po stracie?”

    Małgorzata Pawlak

    Ta książka rozdziera…
    Ta książka dotyka każdej cząstki ciała i duszy czytelnika...
    Bo oto stajesz niemal oko w oko z Matką, która za życia przeżyła piekło...
    I potrafiła ubrać swoją traumę w język tak piękny i wstrząsający jednocześnie, że każdy powinien tę historię przeczytać - z różnych powodów: by zrozumieć, by docenić, by wiedzieć jak pomóc, by umieć dostrzec czasami coś więcej, niż czubek własnego nosa...

    Anna Matusiak
    Salon Kobiet

    Powieść Małgorzaty Pawlak jest uniwersalnym, a jednocześnie do bólu intymnym dziennikiem żałoby. Autorka opisuje przeżycia i stany emocjonalne, które były jej udziałem po stracie ukochanej córki. To proza pisana na otwartym sercu, bez znieczulenia, bez estetyzacji i bez patosu.

    Imponujący w swej autentyczności, mistrzowski pod względem literackim debiut wstrząsa, pobudza do refleksji i poszerza granice naszej empatii. 

    Małgorzata Żebrowska
    Dziennikarka

    Krucha i do bólu autentyczna opowieść matki o utracie tego co najcenniejsze. Bo śmierć dziecka zamyka na zawsze pewne drzwi. O tkaniu sieci między tym co było, a wyboistą teraźniejszością. O nastoletniej Julce, której nagle zabrakło, a wciąż tak bardzo jest w pamięci swoich bliskich. O codzienności, która nie zważa na zniewalające cierpienie, ale bez skrupułów toczy się dalej. O rodzinie, której wyrwano jedną gałąź i małżeństwie, które musiało stoczyć walkę by przetrwać. Wreszcie o motylu, który siada na ramieniu, ot tak. 

    Intensywna, emocjonalna proza, która wpada w refleksyjną poetyckość by opowiedzieć o doświadczeniu krańcowym. Otwiera oczy, odwraca perspektywę i zmienia czytelnika. Wzruszy nawet najtwardszych. Po brzegi pełna retrospekcji, żywych wspomnień, matczynej czułości i rozpaczy. Rozdziera i uczy, co jest w życiu najważniejsze. 

    Z tej literackiej podróży nie wracamy już tacy sami. Jest tak trudna i piękna zarazem. Intymna do granic, ale uniwersalna w przekazie.

    Mój zachwyt.

    Moje odkrycie.

    Warto ją przeczytać. 

    Warto ją przeżyć.

     

    Monika Parda

    autorka bloga Żyj bardziej

     

    FRAGMENT nr 1 KSIĄŻKI „Spacer z motylem”

    W drugim tygodniu mieliśmy już mniej odwiedzin. Wszyscy chyba uznali, że dobrze będzie, jak pobędziemy sami. Poza tym to była Wielkanoc i każdy wracał do swojej rodziny.

    Szpital opustoszał. Nawet nasz barek z jedzeniem i piciem był już nieczynny, bo jego personel też poszedł świętować Zmartwychwstanie. My również oczekiwaliśmy prawdziwego zmartwychwstania. I oto jest święto Wielkiej Nocy. Chrystus pokonał śmierć. Dokonało się to za sprawą wiary i obietnicy Ojca. My tu wszyscy wierzymy i czekamy na cud. Rozstąpią się krzesła i szafki obok łóżka. Aparatura odjedzie na kółkach na drugi koniec sali. Boże dziecko otworzy oczy i usiądzie. I wtedy odblokuje się moje serce, Duch Święty rozplącze ten supeł. Krzyk szczęścia, szloch i łzy będą wydostawać się na zewnątrz. „Cud, cud!” – będziemy krzyczeć na cały szpital…

    Ale cud się nie wydarzył. Ani tej Wielkiej Nocy, ani następnej i kolejnej…

    W szpitalu było tylko coraz ciszej, na korytarzach coraz bardziej pusto, zamarł cały codzienny zgiełk. Smutny dyżur pielęgniarek, oderwanych od świątecznego stołu. Po południu zaczął się delikatny ruch. Kto nie mógł już usiedzieć za stołem, przyjeżdżał do nas. Zwieziono nam popisowe dania i wypieki wszystkich znajomych gospodyń i kulinarnych talentów. Z rąk do rąk przekazywano dla nas swojskie kiełbasy, pasztety, sałatki, mazurki. Nasza mała lodówka w pokoju hotelowym pękała w szwach. Warczała tam samotnie. Noc była przejmująco zimna. Ostre powietrze wentylowało mi całe ciało. Zauważyłam, że w bólu psychicznym stałam się zupełnie nieodporna na ból fizyczny. Mroźne powietrze i przejmujący wiatr, smagając mnie, sprawiały mi cierpienie. Od emocjonalnych dreszczy bolały mięśnie. Byłam ranna. Wracaliśmy w milczeniu obok siebie. Nikt nie wpadł na pomysł, żeby wziąć drugiego za rękę. Każde z nas osobno rozpamiętywało porażkę tych świąt. Tak to wyglądało… Nie byliśmy w stanie zrozumieć wtedy sensu zmartwychwstania. Nasze dziecko było naszym małym bogiem i to nie przypadek przecież, że akurat była Wielkanoc. Miała zadziałać moc. Nie stało się nic. Po kilku fazach żałoby, po wielu rozmowach duchowych odnalazłam sens Wielkiej Nocy. Co dziwne, znałam go od zawsze, właściwie odkąd rodzice prowadzali mnie na religię. Utorowanie drogi do nieba w osobie Jezusa to cudowna obietnica spotkania. Obietnica radosnego i wiecznego życia. Może dla niektórych to jedynie frazesy. Może to słowa wyrwane z kontekstu grubej baśni. Ale dla rodzica, który doświadcza największej straty, te słowa są źródłem życia. Niegasnącą iskrą nadziei, która pozwala nam przeżyć i dokończyć własne rozpoczęte życie. Każdego dnia zmierzać tam, gdzie nasze dziecko, każdego dnia przybliżać się o jeden dzień do spotkania. Nawet móc cieszyć się tym oczekiwaniem.
    Życie pokonało śmierć, alleluja!…

     

    FRAGMENT nr 2 KSIĄŻKI „Spacer z motylem”

    Kojące dźwięki muzyki obezwładniają mi ciało. Czasem tam jestem, a czasem gdzieś błądzę. Raz słyszę śpiew, innym razem głuchą ciszę lub swój wewnętrzny niemy krzyk. Wraz z błogą melodią zaczynają działać tabletki. Rozpuszczają się w aksamitnych dźwiękach i zatrzymują kołatanie dochodzące z mojego wnętrza. Wracam do swojego ciała pochylonego już w spokoju, w ławce. Na środek wychodzi pastor. Młody, ambitny, przyjaciel domu, był przy nas od początku do końca. Jak doktor, który wyłączył wtyczkę, pastor wygłasza mowę końcową. Ale jaką! Nie na śmierć i pogrzebanie. Nie na życia zakończenie. To mowa powitalna. Na nową drogę życia. Poślubienie Oblubieńca. Czas wesela. Obietnica raju. Obietnica spotkania. I czas już wytrzeć łzę, smutek w radość zamienić. I popłynęła Ewangelia wartkim nurtem, komu serce zaleje, ten zyska.

     

    FRAGMENT nr 3 KSIĄŻKI „Spacer z motylem”

    Wracamy na teren kościoła. Za białym szkieletem budynku z wyraźnym krzyżem roztacza się duży zielony ogród. Zapiera mi dech, jak moi bracia i siostry w Panu pięknie to przygotowali. Ta niby stypa jest prawie jak piknik na wolnym powietrzu. Drzewa obwieszone balonami, na fotelu pod drzewem główny gość – twarz Julii oprawiona w wielką ramę. Długie niekończące się stoły z białymi obrusami, słoiki pełne kwiatów ozdobionych kolorowymi tasiemkami, długie świece w ozdobnych butelkach przystrojonych koronką, półmiski z ciastami, sałatki, napoje. Z jednej strony kociołki z zupą. Do wyboru pomidorowa i flaki. Z drugiej strony grillują się hamburgery, karkówki, kiełbaski. Jest i barek kawowy. Przybywajcie wszyscy! Zapraszamy. Młodzież i dorośli, znajomi i przyjaciele, bliska i dalsza rodzino. Nie wyliczyliśmy trzydziestu miejsc w restauracji, nie rzucaliśmy losów, kogo zaprosić, a kogo pominąć. Wszyscy jesteście mile widziani. To nasza uczta agapa. Nabożeństwo się odbyło, pochówek się dokonał, uczta na cześć pamięci i miłości trwa.
    W końcu zrzucam z siebie ciężki krzyż i stawiam obok, w myślach opieram go o krzesło. Muszę chwilę odpocząć, rozejrzeć się jak motyl: trzysta sześćdziesiąt stopni. Najgorsze, co miało się stać, już się wydarzyło. Normalnie powinnam odetchnąć z ulgą. Póki co, nabywam umiejętność opuszczania smutku na chwilę, a potem wracania do niego. Podchodzę do ludzi, bo oni boją się podejść do mnie. Dziesiąty raz opowiadam, jak Jula obudziła nas dziś rano telefonem. Nie jem, nie piję, ale staram się rozmawiać. Chcę pokazać, że jestem normalna. Naznaczona, ale będę powoli szła dalej. Że można ze mną zamienić kilka słów. Nie omijać z daleka. Nie niosę zarazy, nie niosę śmierci, nie zabieram cudzych dzieci.

     

    FRAGMENT nr 4 KSIĄŻKI „Spacer z motylem”

    Wyczekując, aż Boskim sumptem drgnie twój metabolizm i zespolą się kości, siedząc przy szpitalnym łóżku, oczekiwałam Boga z cudem uzdrowienia na złotej tacy. Należało mi

    się. Byłam dobrą chrześcijanką, starałam się nie grzeszyć. Prowadziłam wieczorne rozmowy z Bogiem, czytałam psalmy. Choć z tyłu głowy dźwięczało: „Bóg to nie kelner ani czarodziej, nie spełnia życzeń na pstryknięcie palcem, nie podaje na tacy”, to bardzo wierzyłam, że mnie nie zawiedzie. Że zdąży. Że ujawni się za pięć dwunasta. Przecież pastor jest uczciwym człowiekiem, nie wołałby do nas w czasie kazania głośno i dobitnie: „Bóg ma moc!”, gdyby w to nie wierzył. Jeśli nie byłby tego pewien na sto procent.

    AUTORKA

    Małgorzata Pawlak - ur.1972 r. debiutantka, powróciła do pasji pisania po latach, gdy zapragnęła opowiedzieć historię własnej żałoby. Od dzieciństwa kochała pisanie i tworzenie. Wytrawna czytelniczka, pasjonuje się prozą światową (jej ulubieni twórcy to Alice Munro, Majgull Axelsson, Isabel Allende, Isaac Bashevis Singer, Ester Kreitman i Joszua Singer) i rodzimą — z podziwem patrzy na Joannę Bator, Olgę Tokarczuk i Jakuba Małeckiego. Uwielbia malarstwo impresjonistów, postimpresjonistów oraz Fridy Kahlo. Kocha podróże do krajów skąpanych słońcem.

    Jest właścicielką firmy, w której wspiera kobiety, dając im wytchnienie, relaks i podnosząc ich samoocenę. Ma w sobie wiele altruizmu i głęboką potrzebę pomagania również słowem pisanym, by osoby po stracie uwierzyły, że da się ją przeżyć. Od roku 2001 nawrócona baptystka z Kościoła Chrześcijan Baptystów w Żyrardowie.

    Patron wydania

    Fundacja Nagle Sami powstała z myślą o osobach, które doświadczyły straty.  Śmierć bliskiej osoby, poronienie, rozstanie z partnerem, utrata pracy.  Poczucie straty wpisuje się w nasze życie pojawiając się na wielu jego  płaszczyznach. Za każdym razem jednak jest ono bolesnym doświadczeniem. Prowadzimy terapię indywidualną i grupową, dyżurujemy też codziennie na ogólnopolskiej, bezpłatnej linii wsparcia: 800 108 108